czwartek, 23 lutego 2012

Witamy w Ravensburgu...

- mieście wież, puzzli i dziadków w Mercedesach. Miałem tytuł po niemiecku walnąć, ale jakoś mi się odwidziało. Wylądowałem w samym Mordorze :D w epicentrum niemieckości :D od prawie tygodnia jestem znowu na delegacji i w sumie sytuacja nie różni się zbytnio od Kecskemet - dalej siedzę nad Mercami tyle, że nie na fabryce, wokół pełno Szwabów (przypominam, że Szwab to właściwie nie jest określenie obraźliwe), którzy zamiast s mówią sz i znowu mam łóżko małżeńskie... puste. Agatka dzielnie walczy w kraju. W sumie to mam zamiar poukładać sobie zaległe sprawy, bo jest tu spokojniej niż w kraju ostatnio. :D  

Można powiedzieć, że pocisło do przodu od ostatniego wpisu. Z miesiąc temu zacząłem oficjalnie bębnić w Tu-100 i choć trzeba non stop ćwiczyć, to przecież słowo się rzekło i jest motywacja, żeby naparzać w te wiaderka do porzygu. Tylko jak tu grać, skoro się jest 1000 km od domu? No właśnie - plan zjazdów jest dość korzystny i przy odrobinie cierpliwości chłopaków z zespołu da się jedno z drugim pogodzić tylko trzeba czas w Polsce dobrze poplanować. ;) Póki co, jeszcze mnie chłopaki nie wylali, tym bardziej, że jeszcze przed wyjazdem udało mi się nagrać z nimi materiał na demo. :) Część już "wyciekła" i pewnie niektórzy już odświeżone kawałki słyszeli, natomiast jeszcze 2 znane tylko z koncertów czekają na lapku na miks i powiedzmy, że mastering. Jak na studio z plecaka to powiem nieskromnie, że brzmi w pytkie. :D Usłyszycie mam nadzieję jeszcze przed moim powrotem.
Nagrywanie dema, do tego wyjazd, praca, bębnienie i jeszcze chęć spędzenia trochę większej ilości czasu z Agatą przed wyjazdem sprawiły, że tempo podskoczyło. Tu z kolei jakby wszystko wolniej płynie - wcześniej chodzę spać, rano się zbieram w 2 minuty... no niestety czas w robocie też wolniej jakby leci. :D Jedenasta to już nie nad ranem, tytuł bloga zostaje więc tylko pamiątką z czasów jak to nie szło tej doby okiełznać. W końcu jest czas ogarnąć teksty na moje kawałki, napisać na blogu ( :D ), trochę może rudymenty na padzie poćwiczyć i co tam jeszcze trzeba. Wczoraj byłem połazić po mieście. Przyjemne. Zabytkowe. Z klimatem. I wszędzie te wieże. Chciałem zdjęcia porobić (to wyżej nie moje), ale wstrzymam się aż wiosna przyjdzie. A z zimą to już chyba powoli się pożegnam. Może jeszcze po przyjeździe jakieś 2-3 dni na Słowacji, ale potem to już chyba koniec sezonu na parapety. 

Jeśli kogoś ciekawi, a jeszcze nie słyszał to na YT pokręciłem co tam ostatnio w te bębny wbite: youtube.com/user/redvibesTV

Jeszcze krótko o Redvibes - obiecałem na Facebooku, że do połowy roku skończę materiał i kurde chciałbym żeby się udało. 6 kawałków już jest. Ma być docelowo 11, 3 już się kulają, 3 jeszcze w mojej głowie. Zapraszam na facebook.pl/thisisredvibes - złapkujcie, aby być na bieżąco!

auf wiedersehen! :D


Free Blogger Templates by Isnaini Dot Com and BMW Cars. Powered by Blogger